Moje Drogie! Rozpoczynam cykl wywiadów z mądrymi, fajnymi mamami, których podejście do życia i one same mnie inspirują. Chcę abyście Wy też mogły się zainspirować ich życiem. Dzisiaj pierwszy wywiad z Martą Szyszko. Kolejny już za miesiąc. Kim jest Marta? Niedoskonałą mamą jak my wszystkie, a resztę sama Wam opowie w poniższym wywiadzie.
Kim jesteś?
Jestem kobietą, żoną, mamą, blogerką, copywriterką.
Co robisz?
Zawodowo prowadzę blogi dla kobiet: http://www.takeitizi.pl/, http://niedoskonalamama.pl/, http://kobietawe-biznesie.pl/, piszę teksty na zamówienie klientów, a wszystko w ramach firmy Marta Szyszko Copywriting.
To ja w większości odpowiadam za organizację codzienności, za ciepły obiad na stole, pełną lodówkę, ale w głównej mierze dzięki mojemu mężowi mamy czym tę lodówkę zapełnić.
Jak zaczęłaś? Skąd wzięłaś odwagę by zacząć?
Mówi się, że ludzie rozwijają się z dwóch powodów – z inspiracji albo z desperacji. W moim przypadku przeważało to drugie. Byłam mamą siedzącą w domu z dziećmi, brakowało mi przestrzeni, odskoczni od codziennych sprawunków, chciałam się rozwijać, ale nie kosztem swojej rodziny.
Zaczęłam, bo webriting był bezpiecznym sposobem na zarabianie, to znaczy takim, który nie wiązał się z żadnymi gwałtownymi decyzjami dotyczącymi rozstania z dziećmi, które były jeszcze bardzo małe i potrzebowały więzi, bliskości. Z tego powodu etat nie wchodził w grę (miałam ten luksus wyboru).
Potem okazało się, że ten wielki eksperyment pracy w domu jest coraz bardziej popularny, choć nie każdy traktuje ten rodzaj zajęcia jako „normalną” pracę, ja już nie wyobrażam sobie inaczej.
Jestem nienormalna i dobrze mi z tym 😉
Jak łączysz to ze swoją rodziną?
Jestem ciągle w ruchu (a to w drodze do szkoły, a to u Pani Marysi na zakupach, która przywozi warzywa z działki), praca póki co jest dla mnie dodatkiem do życia rodzinnego, do życia w ogóle.
Teraz, kiedy dzieci są w placówkach, czuję się jak na wakacjach, mam wtedy czas na pracę i spokojne picie herbaty.
Ważne dla mnie jest pokazywanie mężczyzn, naszych partnerów, ojców naszych dzieci. Bez nich nie byłoby tego wszystkiego. To co robią jest ważne jak nas wspierają. Mam wrażenie, że za rzadko się to robi. Gdzie w tym wszystkim jest Twój partner?
Mój mąż pracuje na etacie, wraca do domu po 18.00. Rano zaprowadza synka do przedszkola, ale większością spraw organizacyjnych – domowych zajmuję się ja. Kiedyś byłam bardzo narwana na to całe partnerstwo, ale wychodzę z takiego założenia – nic na siłę, gdybyśmy mieli się o to sprzeczać.
Przyjęłam, że jego głównym obowiązkiem jest praca, a potem odpoczynek i czas dla dzieci, bym ja mogła realizować swoje pasje i rozwijać firmę. To nie znaczy, że on nic nie robi w domu, czasem włącza zmywarkę, nie przejmuję też jego obowiązków, typu prasowanie koszuli.
Wspaniale, że chodzi na zebrania szkolne, jeździ z dziećmi na bilanse, robi to od niedawna, bo o to poprosiłam. Chyba nie jestem najlepszym przykładem 😉
Kto jeszcze Ci pomaga?
Czasem, gdy jedno dziecko złapie jelitówkę i wymiotuje, albo gorączka rośnie i nie nadaje się do wyjścia, a drugie muszę odebrać ze szkoły, dzwonię po mojego tatę, który zostaje z chorowitkiem. Na co dzień ogarniam to „przedsiębiorstwo” sama.
Co to znaczy być mamą na własnych zasadach?
To znaczy, że niezależnie od tego na co panuje moda i jak kto komentuje moje wybory, decyduję się na to, co podpowiada intuicja i co jest stuprocentowo spójne ze mną. Inaczej po prostu popisujemy się przed innymi lub zabiegamy o cudzą akceptację, ale swoim kosztem. Kiedy pójdę do normalnej pracy? Nie pójdę, wybrałam nienormalną. Czemu nie pracuję na wyższy standard życia? Bo nie chcę by życie samo w sobie przeleciało mi koło nosa. Czy nie upokarza mnie bycie zależną od mężczyzny? Na co dzień widzę tatusiów, którzy przejęli rolę ‘kura domowego’, jest różnica, bo dziecko ma kanapki z sałatą, pomidorem, wędliną, ciepłą herbatkę, którą przykłada do policzka, są też dzieci, które na śniadanie jedzą batonik pod nazwą mlecznej kanapki. I to jest ta różnica – uczestnictwo w codzienności, przykładanie wagi do szczegółów. Nie twierdzę, że praca na etacie uniemożliwia zdrowe odżywianie, uważam, że doba nie jest z gumy i jeśli tak dużo energii włożymy w pracę, będzie go mniej dla rodziny. A ja wolę przeżyć życie w kulcie codzienności, nie konsumpcji. Pracować na swoje marzenia, zamiast zatrudnić się u kogoś, by pracować na jego.
0 Komentarzy